(…) Długo oczekiwaną płytę ”Elec-tri-city” wypełnia siedem własnych kompozycji Mackiewicza utrzymanych w funkujacym, elektrycznym klimacie. Wraz z ”Mackiem” graja na niej m.in. Leszek Możdżer, Maciej Sikała i Dominik Bukowski.

Album rozpoczyna się intrygująco; podczas utworu ”Amber Funk” słyszymy głos (jak opisano na okładce) ”Jego Wysokości” Herba Gellera. Pasażowe partie gitary elektrycznej Marcina Wądołowskiego spływają na nas na tle elektronicznych instrumentów Dominika Bukowskiego (to okazja by głębiej wsłuchać się w takie właśnie oblicze naszego doskonałego wibrafonisty), a Leszek Możdżer przy fortepianie delikatnie akcentuje wespół z Bukowskim partie klawiszowe. Nad wszystkim panuje świetnie zgrana sekcja rytmiczna z bardzo uwypuklona rola basu Mackiewicza. Podobnie jest podczas ozdobionego kobiecymi wokalizami, dynamicznego i w jeszcze większym stopniu emanującego elektronicznym brzmieniem ”Loud Train”.

Prawdziwym wytchnieniem po funkowych szaleństwach jest piękna ballada ”Dreamer”, w której główny motyw melodyczny kreuje zarówno ”mackowy” bas jak i iście rockowo brzmiąca tu gitara elektryczna Wądołowskiego. ”Dreamer” to wyjątkowa ”perełka” na ”Elec-tri-city”, choć w żadnym wypadku nie jest utrzymana w klimacie reprezentatywnym dla całości materiału wypełniającego płytę.

W dwóch utworach pojawia się saksofon Macieja Sikały. Pierwszy to zawirowany melodycznie jazz rockowy ”Afterburner” klimatem mogący kojarzyć się z niektórymi nagraniami Laboratorium z drugiej połowy lat 70-tych (także solo Bukowskiego w drugiej części utworu przywołuje echa dźwiękowych wycieczek Janusza Grzywacza). Drugi to impresyjny temat ”Introverter”, będący kolejna po ”Dreamer” ballada w repertuarze płyty. Mimo elektrycznej linii basu, to najbardziej akustycznie brzmiące nagranie całego zestawu.

W trakcie kolejnego po ”Afterburner”, niemal typowo jazz rockowego ”Frogsville” mamy okazje zasłuchać się w wyśmienite solo perkusji Grzegorza Sycza, a płytę kończy melodyjny i ozdobiony partią skrzypiec temat ”Long Song For Julia”.

”Elektryczna” konwencja, w jakiej utrzymane są nagrania okazała się wyzwaniem, z którego wszyscy muzycy wyszli zwycięsko. Mimo konwencji fusion i pulsującego funkowego rytmu charakteryzującego większość nagrań, muzykom udało się zaszczepić w utwory mnóstwo improwizacji, których głębia i zaangażowanie dalece wybiegają poza ogólnie przyjęte schematy. Płyta jest bardzo efektownym hołdem dla stylistyki lat 70-tych, a także udana próba fuzji współczesnej techniki nagraniowej z tradycyjna konwencja jazzowa. Nagrania zrealizowane wyjątkowo precyzyjnie, muzyka pełna pulsującej energii i entuzjazmu.

Źródło: http://longplayrecenzje.blox.pl/2013/11/Janusz-MACKIEWICZ-Elec-tri