Piotr Rudnicki w jazzarium.pl
Sobota była ostatnim dniem festiwalu Jazz Jantar odbywającym się w macierzystym klubie Żak. Na scenie Sali Suwnicowej zaprezentowały się: trójmiejski skład Elec-Tri-City oraz brytyjczycy z Get The Blessing.
Był to chyba najmniej akustyczny dzień festiwalu. Obydwa zespoły korzystały z dobroci prądu nader skwapliwie, a rozpoczynający wieczór muzycy Elec-Tri-City grali – zgodnie z nazwą – wyłącznie przy pomocy instrumentów elektrycznych. Pod tą dwubrzmiącą i dwuznaczną nazwą wystąpili trójmiejscy jazzmani, spośród których dwóch – w osobach Marcina Wądołowskiego i Dominika Bukowskiego – widzieliśmy już na scenie Jazz Jantaru w ubiegłym tygodniu. Wówczas – w zupełnie innym repertuarze i z innym instrumentarium – wystąpili w zespole Krystyny Stańko, teraz działając już na własny rachunek, popisali się żywym, pełnym graniem. Od samego początku było jasne, z czym mamy do czynienia – żywiołowy początek w postaci Amber Funk pokazał od razu, że będziemy mieli do czynienia z rasowym, czystym, wyrazistym graniem. Basowe pochody i riffy założyciela i lidera zespołu Janusza Mackiewicza dawały asumpt dla wirtuozerskich popisów Marcina Wądołowskiego, oraz równie doskonałej gry wibrafonisty Dominika Bukowskiego, grającego na xylosynthcie. Siedzący za olbrzymim zestawem Grzegorz Sycz, wspomagając kolegę z sekcji rytmicznej napędzał solistów, zachęcając do jeszcze większego rozimprowizowania ich mistrzowskich partii.
Przestrzeni dla nich było mnóstwo w pełnym motoryki inspirowanym stukotem przejeżdżających przez Trójmiasto kolejek Loud Train jak i w późniejszej, lekko bluesowej balladzie. Swoistego pojedynku-współpracy duetu Bukowski-Wądołowski nie wytrzymały w końcu wyświetlane nad sceną wizualizacje, które przy utworze Dopalacz odmówiły posłuszeństwa. Ostatnia część koncertu należała całkowicie do Janusza Mackiewicza, kompozytora całości materiału Elec-Tri-City. Zespół zagrał elektryczne wersje utworów z jego autorskiej płyty sprzed czterech lat – tytułowy Frogsville (angielska wariacja na temat nazwy dzielnicy Gdańska, w której mieszka basista) oraz Introverter, zaś basista miał więcej miejsca na ukazanie kunsztu improwizacji. Muzyka Elec-Tri-City nie ma pretensji do bycia nowatorską – garściami czerpie z co najmniej kilku jazzowych tradycji, z elektrycznym graniem lat 70 w pierwszym rzędzie. Uwagę zwraca szerokie zastosowanie możliwości brzmieniowych jakie dają efekty gitarowe oraz dość rzadko spotykany xylosynth, w przypadku którego modulacja dźwięku może pójść bardzo daleko – w pewnym momencie gitara i xylosynth niemal wymieniły się brzmieniami. Energia i zgranie zespołu wieloletnich przyjaciół i współpracowników, a przy tym świetnych muzyków zaowocowało najlepszym na tej edycji Jazz Jantaru koncertem Sceny Trójmiejskiej. Fani takich brzmień z pewnością niecierpliwie czekają na zapowiedziane ukazanie się albumu.
Źródło: http://jazzarium.pl/przeczytaj/relacje/jazz-jantar-2012-elec-tri-city-oraz-get-blessing